Rzuć wszystko i jedź w Wogezy! Przynajmniej na chwilę.

Wogezy to niewielkie, niewysokie pasmo górskie położone we wschodniej Francji – mniej więcej tyle wiedziałam, kiedy przyjechałam tu na ponad dwumiesięczny pobyt. Spodziewałam się łagodnych, zielonych pagórków, a dostałam znacznie więcej – Wogezy zdecydowanie zaskoczyły mnie swoją różnorodnością. Zapraszam na przechadzkę po malowniczych, francuskich ścieżkach, które nieraz pozbawią tchu – czasem z powodu ostrego podejścia, częściej – z zachwytu.

Zacznijmy od tego, że ja nie wybrałam Wogezów – to one wybrały mnie… Tak się złożyło, że Marek dostał ofertę pracy w Nancy, a ja po szybkich, acz burzliwych negocjacjach z moim pracodawcą, otrzymałam zgodę na pracę zdalną z Francji. Pod koniec kwietnia 2021 roku ruszyliśmy więc do Nancy, a stamtąd to już przecież rzut beretem tam, gdzie mozół czuje się najlepiej – w góry!

Wogezy ciągną się przez około 160-kilometrów. Przebiega przez nie granica między historycznymi krainami Alzacji i Lotaryngii. To góry stare, wiekiem zbliżone do Sudetów – tak tłumaczę sobie ich zadziwiające podobieństwo do naszych pagórów. Część terenu zajmuje Park Krajobrazowy Wogezów – Parc Naturel Regional des Ballon des Vosges. Są to góry, w których obecność człowieka jest bardzo widoczna – niewiele tu tak zwanej dziczy, ale za to w sporo miejsc można dojechać samochodem (lub komunikacją publiczną), a umęczeni wędrowcy będą mieli wiele okazji, by posilić się w licznych oberżach. Szlaki oznakowane są bardzo dobrze. My podczas naszych wędrówek korzystaliśmy z aplikacji maps.me, wspieraliśmy się także opisami tras znalezionymi na różnych francuskich stronach.

Nie ma co przedłużać – zapraszam na mozolny przegląd tego, co oferują Wogezy. Będą zielone łąki, tajemnicze lasy, eksponowane granie, polodowcowe jeziora, a w tym wszystkim szczęśliwy mozół, bo to były naprawdę wspaniałe dwa miesiące!

1.Sentier des Roches – Orla Perć Wogezów

Już pierwsze zetknięcie z Wogezami pokazało, że nie będziemy się tu nudzić. Na dobry początek wybraliśmy około 16-kilometrową trasę, a gwoździem programu miał być szlak Sentier des Roches, czyli Skalna Ścieżka. Tego się po Wogezach nie spodziewałam! To 4-kilometrowy odcinek, który okazał się całkiem przepaścistym, imponującym i pełnoprawnym górskim szlakiem, oferującym bajeczne panoramy. Na trasie znajduje się nieco sztucznych ułatwień, takich jak mostki, poręcze czy łańcuchy, ale bez obaw – mimo wszystko jest to szlak do przejścia nawet dla osób z niewielkim doświadczeniem górskim. To taka Orla Perć na miarę Wogezów. Uwaga! W zimie trasa nie jest dostępna. Pętlę rozpoczęliśmy na przełęczy Schlucht, gdzie dotarliśmy samochodem (ale można tu także dostać się komunikacją publiczną np. z Colmar). Możemy zaplanować tutaj różnej długości pętelki (nasza miała ok. 16 kilometrów), albo wrócić po własnych śladach. Polecam!

Tak witamy się z Wogezami!
Idealne miejsce na piknik.

2.Hohneck (1363 m.) – Śnieżne Kotły Wogezów

Nic nie poradzę na to, że Wogezy od początku wydały mi się podejrzanie podobne do Sudetów. Trzeci najwyższy szczyt tego pasma – Hohneck – to zdecydowanie zaginiony brat bliźniak Śnieżnych Kotłów. Ten pagór to także najwyższy szczyt Lotaryngii. Można tu się dostać na wiele sposobów. Z naszych obserwacji wynika, że miejscowi preferują styl francuski, czyli wjazd samochodem prawie na sam szczyt (przetestowaliśmy raz, nie spodobało nam się). Można tu także przydreptać – ta opcja jest zdecydowanie bardziej mozolna, ale widoki wynagrodzą wszelkie cierpienia! Polecam połączyć Sentier des Roches z wejściem na Hohneck.

W okolicy oberży Frankental poczujecie się jak w Alpach… Strome, prawie pionowe ściany – takich krajobrazów zdecydowanie nie spodziewałam się w Wogezach. Choć wysokości może nie powalają, to nie znaczy, że brakuje w tym paśmie podejść przyspieszających oddech. W pobliżu znajdują się także (co najmniej) dwa jeziora o lodowcowym pochodzeniu (Schiessrothried i Fishbœdlé) , które prezentują się podejrzanie tatrzańsko… Oj, jest trochę takich ukrytych skarbów w Wogezach!

Dokładna trasa trekkingu przez Sentier des Roches i Hohneck: przełęcz de la Schlucht – Sentier des Roches – Frankental – jezioro Schiessrothried – jezioro Fishbœdlé – Honeck – przełęcz de la Schlucht
ok. 16 km
ok. 900 m. podejść

Na przełęcz Schlucht wróciliśmy szlakiem GR5 (który przecina pasmo Wegezów z północy na południe). Przejście całej pętli zajęło nam ponad 7 godzin. Trasa jest niezwykle urozmaicona i widokowa, a szlak dobrze oznakowany. Miejsca, które mijaliśmy w trakcie wędrówki (m.in. Sentier des Roches i Hohneck) są bardzo popularne, więc jest duża szansa, że spotkacie tu sporo osób. Jest też sporo możliwości modyfikacji trasy. W trakcie trekkingu korzystaliśmy ze wskazówek zawartych na TEJ stronie oraz z aplikacji maps.me.

3.Tour dookoła 3 jezior: Lac Blanc, Lac Forlet, Lac Noir

Jeziora pochowane między pagórami Wogezów zaskoczą (i zachwycą!) niejednego. Klasyczna pętelka dookoła trzech jezior to wersja podstawowa mozołu, jaki możemy zafundować sobie w okolicy przełęczy du Calvaire. I znowu – niech nie zmylą Was te zielone, zalesione pagórki! Szlak łączący Lac Blanc i Lac Noir to najprawdziwsza wspinaczka, na dodatek ze sztucznymi ułatwieniami! Kiedy już wdrapiecie się na grań, możecie poczuć się nieco zdezorientowani – nagle okazuje się, że znaleźliśmy się w Izerach! Wogezy nie przestają imitować Sudetów, a widok z góry na jezioro Forlet i znajdującą się obok oberżę to już bezczelna kopia Małego Stawu i schroniska Samotnia. Choć pogoda w trakcie pobytu nie zawsze nas rozpieszczała, to szybko okazało się, że z mgłą Wogezom do twarzy. Z wiatrem i deszczem zresztą też.

Spacer dookoła 3 jezior zajął nam około 5 godzin, a dokładne informacje o trasie znaleźliśmy na tej stronie.

4.Ballon d’Alsace (1247 m.n.p.m.)

To szczyt, z którego można podziwiać Alzację z góry. Nam nie było to dane – podziwialiśmy za to mgłę tak gęstą, że odnalezienie samochodu, który zostawiliśmy przy drodze, okazało się nie lada wyczynem. Ballon d’Alsace zaskoczył nas stromymi ścianami i całkiem konkretnymi przepaściami. Urządziliśmy sobie kilkunastokilometrową wędrówkę w tym masywie i odkryliśmy, że zamglony las ma w sobie jeszcze więcej klimatu niż las niezamglony! W okolicy samego szczytu znajduje się pomnik Joanny d’Arc, a do końca I wojny światowej przebiegała tędy granica niemiecko-francuska. Ważna informacja dla tych, którzy o mozole wolą czytać niż go uskuteczniać: pod szczyt można podjechać samochodem. Styl francuski wiecznie żywy!

5.Grand Ventron (1204 m.n.p.m.) i jezioro Lac de Kruth-Wildenstein

Grand Ventron to pagór, przez który przebiega granica pomiędzy Alzacją i Lotaryngią. Pewnie Was nie zaskoczę, jeśli napiszę, że i tu prawie da się wjechać samochodem (ach, te niemozlone Wogezy!), ale my wybraliśmy wejściez okolic campingu Schlossberg (który, nawiasem mówiąc, też bardzo polecamy). 700 metrów podejścia samo się nie robi, no ale patrzcie, co się dzieje na szczycie, jeśli akurat nie atakuje was mgła! Jeśli jednak nie macie ochoty na mozoły górskie, to sam spacer dookoła sztucznego jeziora Kruth-Wildenstein jest dobrym pomysłem. Jako bonus warto zajrzeć do górującego nad taflą wody zamku Wildstein – ruiny z 13 wieku nigdy nie zawodzą!

6.Petit Ballon (1272 m.n.p.m.)

Oto kolejny balon do kolekcji – Petit Ballon, którego oczywiście także można zdobyć w stylu francuskim, podjeżdżając samochodem niedaleko szczytu, ale ja – jak zwykle – rekomenduję rozwiązanie bardziej mozolne. Szlak z miejscowości Munster pozwoli Wam nacieszyć oczy Wogezami, nawet jeśli w oczy te będzie wiał Wam wiatr, a może i padał deszcz – tak jak to było w naszym przypadku. W trakcie I wojny światowej przez Wogezy przebiegał front, dlatego dziś w okolicy znajdują się liczne bunkry. Kilka z nich można znaleźć w okolicy Petit Ballona – w jednym z nich chroniliśmy się przed deszczem i nieprzyjemnym wiatrem. Wędrówka z Munster na szczyt i z powrotem to ok. 17 km. i 900 metrów przewyższenia (szliśmy opierając się na trasie opisanej na tej stronie, z drobnymi modyfikacjami).

7. Grand Ballon (1424 m.n.p.m.)

Największego z balonów nie mogło oczywiście zabraknąć w mozolnym zestawieniu! To najwyższy szczyt Wogezów, na którym znajduje się stacja radarowa i obelisk upamiętniający tych, dzięki którym Alzacja i Lotaryngia powróciły do Francji. Z całą pewnością w masywie Wielkiego Balona znajdziecie całą masę szlaków i ścieżek, ale powiem wam w sekrecie, że szczyt ten można zdobyć w jakieś siedem i pół minuty, licząc od trzaśnięcia drzwiami samochodu, do selfie z tabliczką na szczycie. Tak, najwyższy szczyt Wogezów zdobyliśmy w stylu francuskim, w deszczu, mgle i przy silnym wietrze. Było pięknie!

8. Jezioro Gérardmer i okolice

Okolice jeziora Gérardmer to świetne miejsce na wypoczynek, i to nie tylko dla miłośników mozołu. Położone na wysokości ponad 600 metrów, jezioro oferuje szeroką gamę rozrywek: można tu popływać łódką czy kajakiem (a także różnymi innymi sprzętami wodnymi, na których się nie znam), wypić drinka w jednej z wielu knajpek, iść do najprawdziwszego kasyna, albo… poszwendać się po okolicznych pagórach. To oczywiste, że wybraliśmy tę ostatnią opcję i was również do tego zachęcam, bo szlak prowadzący do wodospadu de la Bouriqque jest bajeczny. To skryta w lesie, przepiękna ścieżka poprowadzona wzdłuż szumiącego strumyka. W okolicy znajduje się zresztą kilka wodospadów (m.in. Cascade de Merelle), w całych Wogezach jest ich niemało. Można także wdrapać się na wieżę widokową Tour de Merelle – podobno roztacza się stamtąd piękna panorama na jezioro. Nie wiem, nie weszliśmy, bo była dzika kolejka, a stanie w kolejce do wieży widokowej w upale to ostatnia rzecz na świecie, na jaką miałabym ochotę. A, i polecam świetny camping de Ramberchamp – dobra baza wypadowa do eksploracji okolicy.

Wogezy oferują znacznie więcej, niż te kilka miejscówek wspomnianych powyżej. My w trakcie swojego pobytu szukaliśmy przede wszystkim kontaktu z naturą, nastawialiśmy się na górskie i wędrówki i… mozół, jakżeby inaczej. Zapewniam jednak, że w tych okolicach znajdą się atrakcje także dla wielbicieli jazdy samochodem czy miłośników historii. Oto miejsca, które również szczególnie przypadły nam do gustu, choć mozołu nie było w nich wiele:

1.Route des Crêtes

Wogezy mają swoją własną wysokogórską drogę, poprowadzoną niemal przez same szczyty – tutaj naprawdę większość wierzchołków można zdobyć prawie nie wysiadając z samochodu! Droga ta podczas I wojny światowej pozwalała na dostarczanie zaopatrzenia dla walczących na froncie francuskich żołnierzy. Route des Cretes wiedzie z miasteczka Sainte-Marie-aux-Mines, mija przełęcz du Bonhomme, następnie omija opisane wcześniej Lac Blanc, Col de la Schlucht, szczyt Hohneck i Grand Ballon, aż dociera do miasteczka Cernay. Przejechaliśmy tę trasę prawie w całości i zdecydowanie polecamy taką rozrywkę!

Na trasie Route des Crêtes. W dole jezioro Kruth-Wildenstein.

2. Memoriał Hartmannswillerkopf

Wogezy były areną walk podczas obu światowych wojen, choć to pierwsza wojna odcisnęła większe piętno na tych obszarach. Pomiędzy zielonymi wzgórzami znajdziemy wiele miejsc pamięci, monumentów, a także cmentarzy, przypominających o toczonych tu walkach. Jednym z takich miejsc jest Hartmannswillerkopf – to szczyt, w okolicy którego toczyły się ciężkie walki, w wyniku których zginęło około 25 tysięcy żołnierzy. Dziś znajduje się tu miejsce pamięci – okazały monument, muzeum i cmentarz, można także odwiedzić miejsce bitwy, okopy i bunkry. My zatrzymaliśmy się tu tylko na chwilę, ale można tu spędzić i pół dnia – miejsce jest z całą pewnością warte nie tylko uwagi, ale i refleksji.

3.Na tropie srebra i sztolni w okolicach Sainte-Marie-aux-Mines

Ten rejon Wogezów to prawdziwa Dolina Srebra. Znajdziecie tu pozostałości po kopalniach, a mogą się trafić i bunkry z czasów I wojny światowej. My wybraliśmy spacer ze wsi Échéry, jeśli jednak nie kręci was samodzielne błąkanie się po lesie w poszukiwaniu sztolni i wolicie asystę przewodnika, to w Sainte-Marie-aux-Mines na pewno znajdziecie agencję turystyczną, która zorganizuje dla was wycieczkę.

Choć na eksplorację Wogezów mieliśmy dwa miesiące (a dokładniej weekendy i dni wolne przypadające w trakcie tych dwóch miesięcy), to czuję olbrzymi niedosyt i bardzo chętnie wróciłabym w te pagóry. Wogezy, ze swoją tragiczną, ale i ciekawą historią, spokojnymi miasteczkami, tajemniczymi lasami i naprawdę widokowymi szczytami, na pewno są warte uwagi. Spójrzcie na nie łaskawszym okiem – w końcu z Polski można tu dojechać samochodem w ciągu jednego dnia! Mus Mozołu wydaje pozytywną opinię na temat wogezowania!

2 myśli na temat “Rzuć wszystko i jedź w Wogezy! Przynajmniej na chwilę.

  1. Właśnie się wybieram na rodzinny weekend, to nie będzie długi czas, ale dziekuję za szczegółowy wpis, bardzo pomocny.

Leave a Reply