Korsyka dla twardzieli. 8 mozolnych wyzwań + BONUS

Francuzi twierdzą, że Korsyka to l’Ile de Beaute – piękna wyspa, stworzona przez Boga w siódmym dniu tygodnia, kiedy zmęczony Stwórca nie miał już sił na wymyślanie kolejnych cudów. Wybrał więc to, co najpiękniejsze i umieścił na Korsyce. Niejeden naród szczyci się podobną legendą, twierdząc, że tak pięknie jak u nich to nie ma nigdzie na świecie. Ja natomiast spróbuję pokazać Wam, że Korsyka to kolebka mozołu! Klikajcie i czytajcie, jeśli się nie boicie, bo uprzedzam – lekko nie będzie!

Czytaj dalej „Korsyka dla twardzieli. 8 mozolnych wyzwań + BONUS”

Kazachstan: niepraktycznie, chaotycznie, subiektywnie. Zbiór przypadkowych myśli.

Zapraszam na pierwszy z serii „kazachskich wpisów”. Dlaczego Kazachstan? Jak to jest zyskać i stracić status gwiazdy? Czy mąż może zostać w Polszy, podczas gdy żona przemierza kazachskie stepy? Ile miseczek czaju z mlekiem można wypić w czasie jednego śniadania? Zapraszam do lektury zbioru luźnych myśli, jakie wpadały mi do głowy w trakcie i po zakończeniu kazachskich mozołów.

Czytaj dalej „Kazachstan: niepraktycznie, chaotycznie, subiektywnie. Zbiór przypadkowych myśli.”

Depresje Beneluksu – o tym, jak Mus Mozołu sięgnął dna

Zimowe zdobycie Korony Beneluksu otworzyło przed nami nowe perspektywy i rozbudziło apetyty na dalszą eksplorację płaskich terenów.  Postanowiliśmy więc od razu iść za ciosem i dalej tworzyć piękną historię zimowej eksploracji Beneluksu. Skoro udało się sięgnąć gwiazd i zdobyć najwyższe wierzchołki Belgii, Holandii i Luksemburga, dlaczego nie podjąć próby sięgnięcia dna i osiągnięcia najniższych punktów tych krajów?

Czytaj dalej „Depresje Beneluksu – o tym, jak Mus Mozołu sięgnął dna”

Korona Beneluksu – nie bój się marzyć! I jedz belgijską czekoladę.

Nigdy nawet nie przeszło mi przez myśl, że kiedyś będę mogła nazwać siebie zimową zdobywczynią Korony Beneluksu. Częściowo zapewne ze względu na fakt, że o Koronie Beneluksu usłyszałam po raz pierwszy wtedy, kiedy ją wymyśliliśmy. Bo wiecie, coś takiego właściwie nie istnieje, dlatego też wymagało pilnego wymyślenia. Następnie rzuciliśmy wyzwanie płaskim wierzchołkom Beneluksu i w nienagannie mozolnym stylu osiągnęliśmy nasz cel! Kilometry treningów po płaskim, kilogramy belgijskiej czekolady, siła, wiara i determinacja – właśnie tak spełnia się marzenia i tworzy historię!

Czytaj dalej „Korona Beneluksu – nie bój się marzyć! I jedz belgijską czekoladę.”

2017: przegląd chaotycznych myśli i przygotowania do #RokMozołu 2018

Zapraszam na krótki przegląd chaotycznych myśli podsumowujących miniony rok, który zaczęłam w Brukseli i nieoczekiwanie tam też zakończyłam, szykując się do #RokMozołu 2018. Mam trudne do wytłumaczenia przeczucie, że rok 2018 będzie dla mnie w jakiś sposób przełomowy. Cieszy mnie to, że nie mam najmniejszego pojęcia, gdzie będę mieszkać i co będę robić za rok o tej porze. Pewne jest jedno – mozół nie opuści mnie nawet na chwilę 😉

Czytaj dalej „2017: przegląd chaotycznych myśli i przygotowania do #RokMozołu 2018”

TOP 5 – Znalezione nie kradzione, czyli 5 mrożących krew w żyłach historii

Co lepiej zgubić w podróży – telefon czy pieniądze? Pieniądze czy paszport? A może aparat fotograficzny pełen zdjęć z wyjazdu? To trudne pytania, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jako że posiadam niemałe doświadczenie w gubieniu i odnajdywaniu wyżej wspomnianych gadżetów, przedstawiam Wam 5 mrożących krew w żyłach historii z życia wziętych. Każda z nich przyprawiła mnie o szybsze bicie serca. Każda z nich skończyła się dobrze. Nie wiem czym zasłużyłam sobie na tak wysoki limit szczęścia, ale niech to trwa, bo mój potencjał gubienia Ważnych Rzeczy jest chyba nieograniczony.

Czytaj dalej „TOP 5 – Znalezione nie kradzione, czyli 5 mrożących krew w żyłach historii”

Bruksela: co ja tu właściwie robię?

moj-wolontariat

Jem gofry, jem frytki, jem nutellę i masło orzechowe… A! I jeszcze krem Speculoos, a to wszystko zagryzam belgijskimi czekoladkami… Tak w dużym, bardzo dużym uproszczeniu można opisać mój dotychczasowy pobyt w Belgii 🙂 Słodko, prawda? 🙂 No dobrze, trochę żartuję (ale tylko trochę), poza samą słodyczą, robię tu też całkiem sporo innych rzeczy. Jeśli jesteście ciekawi o co chodzi z tym całym wolontariatem, jak to działa i co o tym myślę, to czytajcie dalej.

Czytaj dalej „Bruksela: co ja tu właściwie robię?”