W kategorii francuskich wybrzeży najbardziej znane jest chyba to Lazurowe, z Niceą i Cannes. Okazuje się jednak, że i północne krańce Francji nie rozczarowują. Zapraszam na Opalowe Wybrzeże, wietrzny skrawek lądu nad Morzem Północnym, gdzie podziwiać można niebrzydkie klify, a przy odrobinie szczęścia uda się ujrzeć i urwisty brzeg Anglii. W pakiecie dorzucam także wizytę w Dunkierce, spacer po okolicznych wydmach i gubienie się między bunkrami z czasów II wojny światowej.
Opalowe wybrzeże – gdzie to w ogóle jest?
Na dalekiej północy, gdzie niepodzielnie króluje wiatr, a temperatury nie należą do najłaskawszych. Nie wiem, czy to prawda, ale podobno Francuzi uważają te rejony własnego kraju za koniec świata. Opalowe Wybrzeże (Côte d’Opale) rozciąga się pomiędzy Calais a Burgogne-sur-Mer. Do 2016 roku tereny te należały do regionu Nord-Pas-de-Calais, dziś region ten nazywa się Hauts-de-France.
Co tu na nas czeka (poza wiatrem)? Wysokie klify, piaszczyste, rozległe plaże, które w czasie odpływu stają się jeszcze rozleglejsze, wydmy i bunkry. Całkiem sporo bunkrów, bo ten odcinek francuskiego wybrzeża był jednym z najsilniej umocnionych fragmentów Wału Atlantyckiego (był to system umocnień, jaki Niemcy wznieśli wzdłuż zachodnich wybrzeży Europy w czasie II wojny światowej w celu obrony przed inwazją aliantów).







Biały nos, czyli Cap Blanc-Nez
Przylądek Białego Nosa to jeden z dwóch (obok Nosa Szarego) skalistych cypli, które można odwiedzić na Opalowym Wybrzeżu. Dzieli je 6 kilometrów odległości. My decydujemy się na Nos Biały i urządzamy sobie kilkukilometrowy spacer znakowaną ścieżką. Na trasie nie napotkacie żadnych trudności, poza faktem, że tutaj to pogoda rozdaje karty, zwłaszcza jeśli podróżujecie z mozołem. W trakcie naszej przebieżki mieliśmy więc szansę w krótkim czasie zaobserwować wszystkie 4 pory roku – od prawdziwie wiosennej zieleni i letnich promieni słońca, poprzez jesienne mgły, aż do opadów śniegu. Kiedy akurat nie trwa snieżyca ani mgła nie ogranicza widoczności, udaje nam się dojrzeć oddalone o około 35 kilometrów angielskie wybrzeże.




Na przylądku Białego Nosa znajduje się obelisk, który upamiętnia jednostki chroniące kanał La Manche w czasie I wojny światowej. Przy okazji jest to dobry punkt orientacyjny, jeśli na przykład okaże się, że okolicę zasnuła mgła. Kiedy podróżujecie z mozołem, musicie być przygotowani na wszystko.



Aleja mozołu na francuskim wybrzeżu, czyli celebrycka próżność
Z jakiegoś powodu nikt mi jeszcze nie zaproponował własnej gwiazdy w alei sław, dlatego urządziłam sobie prywatną aleję mozołu na francuskim wybrzeżu. Mam więc już doświadczenie w odciskaniu dłoni – jeśli planujecie wkrótce otwarcie jakiejś alejki, to ja chętnie!


Dunkierka
Dunkierka to trzeci co do wielkości port we Francji oraz najbardziej wysunięte na północ francuskie miasto, o którym większość ludzi słyszała w kontekście II wojny światowej. Przeprowadzono tu największą akcję ewakuacji wojsk brytyjskich, francuskich i belgijskich, znaną jako „operacja Dynamo”. Między 26 maja a 3 czerwca 1940 roku na angielski brzeg ewakuowano prawie 350 tysięcy żołnierzy (głównie brytyjskich).
Sama nazwa „Dunkierka”, po francusku „Dunkerque”, oznacza „kościół na wydmach” (z flamandzkiego „duun-


Co nas czeka w Dunkierce? Długie, piaszczyste plaże, które były areną dramatycznych wydarzeń w 1940 roku. Dziś hula po nich wściekły wiatr, wzniecając nawet coś na kształt burz piaskowych. Co poza plażami? Czytałam o architekturze miasta, która mimo wojennych zniszczeń miała być godna uwagi. Cóż, moim zdaniem niespecjalnie. Przewodniki rozpisują się o dzwonnicy z XV wieku wpisanej na listę UNESCO, z której roztacza się piękna panorama. Z okazji naszego przyjazdu dzwonnicę zamknięto, tak więc muszę wierzyć na słowo. Podobnie zamknięte było Muzeum „Dunkerque 1940” – tego akurat trochę żałuję, bo chętnie bym je odwiedziła. W mieście znajduje się też Muzeum Portowe, ale to chyba nie moja bajka. W ogóle Dunkierka w zimne, niedzielne popołudnie robiła wrażenie wyludnionej. Zdecydowanie najlepiej wspominam spacer po wietrznej plaży (ok, cordon bleu w knajpie też był niczego sobie).



Leffrinckoucke, wydmy i bunkry
Leffrinckoucke oddalone jest o zaledwie kilka kilometrów od Dunkierki. Przyjechaliśmy tu, aby urządzić sobie spacer po wydmach i pobłądzić między bunkrami. Wydma Dewulf to obszar obejmujący prawie 300 hektarów, na których znaleźć można około 400 gatunków roślin. Jeśli sam spacer po piasku to dla Was za mało – spokojnie, to nie wszystko! W Leffrinckoucke są także obiekty militarne – Fort des Dunes (który z okazji naszego przyjazdu oczywiście był zamknięty) oraz bateria Zuydcoote. Powstała ona w XIX wieku, a na początku XX wieku została znacząco przebudowana na potrzeby ochrony portu w Dunkierce. W trakcie II wojny światowej, po kolejnych transformacjach dokonanych przez Niemców, umocnienia stały się częścią Wału Atlantyckiego.
Spacer po opuszczonych bunkrach nad brzegiem morza w promieniach zachodzącego słońca to zdecydowanie są mozolne klimaty!








Nawet jeśli północny – wschód Francji to dla Francuzów koniec świata, to muszę przyznać, że to wyjątkowo ciekawy koniec świata. Jeden dzień to zdecydowanie za mało, aby na spokojnie zajrzeć do wszystkich interesujących miejsc na Opalowym Wybrzeżu i w okolicach Dunkierki. Z chęcią bym tu wróciła – dla pięknych widoków, historycznych miejsc, a przede wszystkim – dla mozolnej pogody, bo tego tu nie brakuje.
I jeszcze jedno ważne zdjęcie. Nie od dziś wiadomo, że wyznacznikiem udanego mozołu są ubłocone spodnie. W tym przypadku błoto sięga jedynie do połowy łydki, co oznacza, że wycieczkę ocenić należy jako przeciętnie mozolną. Jednym słowem – słabo. Obiecuję poprawę.
Podróżowanie to cudna pasja 🙂 I super blog 😉 jak to po resocjalizacji można robić różne rzeczy ;D
I całe szczęście 🙂 Jak widać łatwiej spotkać się w „blogosferze” niż w realnym życiu 😀 Pozdrawiam!
Bardzo fajne miejsce jeśli chce się odciąć na chwilę od świata 🙂 ja chętnie wybrałabym się w lato lub wiosną. O Dunkierce słyszałam przy okazji filmu, dlatego bardzo interesujące byłoby zwiedzić to miejsce.
Też chętnie wróciłabym tu wiosną lub latem. A co do filmu „Dunkierka”, to cóż – nie zachwycił mnie szczególnie. Podobnie jak miasto. To miejsce jest chyba najciekawsze ze względu na swoją historię, a nie wygląd 😉
Najbardziej przypadł mi do gustu lusterkowy bunkier. A tak poważnie, chyba tamtejszy klimat chociaż w jakimś małym stopniu przybliża historyczny aspekt tego miejsca. Chętnie zobaczę kiedyś osobiście.
Warto, polecam 🙂
Wow, wygląda naprawdę bardzo fajnie. Jakoś nigdy nas w tamte regiony świata nie ciągnęło, ale chyba trzeba zweryfikować plany. 🙂
Uwielbiam takie miejsca, zwlaszcza kiedy nie ma tłumów . Jak to było w piosence? Cisza, czas i ja. Dziękuję za przeniesienie mnie nad piękne wybrzeże. I czekam na więcej takich inspiracji!
Na piechotę chyba nie dałabym rady :-)) Podziwiam Was…
Wolę na rowerze, ale wycieczka była świetna 🙂
Chętnie wybrałabym się na przylądek Białego Nosa, bo ta nazwa jest mega zabawna 😂 W ogóle wybrałabym się nad morze, bo dawno nie byłam. Trasy spacerowe świetnie się tam prezentują. O Dunkierce oczywiście słyszałam, ale jeszcze nie byłam. W ogóle północna Francja jest przeze mnie nadal nie zdobyta.
Jak spodnie nie ubłocone dostatecznie, to się nie liczy 🙂 A tak na poważnie, to chyba pierwszy raz czytam o Dunkierce, jako miejscu turystycznym, a nie tylko historycznym. Ciekawe miejsce na wycieczki wybierasz, niespotykane 🙂
Mam pytanie, gdzie znajduje się dokładnie miejsce z tego zdjęcia: https://i0.wp.com/musmozolu.com/wp-content/uploads/2018/02/4.jpg?w=548&ssl=1 Świetna fota 🙂
To były okolice przylądka Cap Blanc Nez, ale dokładnych współrzędnych nie jestem w stanie podać 😉 Spacerowaliśmy w tamtej okolicy i się na to natknęliśmy, więc to jest w bliskiej okolicy.