To nie było tak, że zawsze chciałam polecieć na Sardynię. Poleciałam, bo akurat na Facebooku zebrali się ludzie, którzy mieli na to ochotę. Tym sposobem spotkaliśmy się wszyscy pierwszy raz na lotnisku w Berlinie i ruszyliśmy podbijać tę włoską wyspę. Zwiedziliśmy jej północną część i gdyby ktoś zapytał mnie o jedno miejsce, do którego chciałabym wrócić, to najpierw byłoby mi przykro, że mogę wymienić tylko jedno miejsce, a potem powiedziałabym: półwysep Capo Testa. Polecam bardzo.
Na początku krótkie info techniczne. Sardynia to nie Sycylia, a tym bardziej nie Korsyka. Ta uwaga nie jest bezzasadna, bo pierwsze co zrobiłam, kiedy podjęłam decyzję o wyjeździe, to sprawdziłam, gdzie to właściwie jest.
Sardynia jest wyspą górzystą – ponad 70% jej powierzchni zajmują wyżyny i góry. Do tego ogromne klify, białe plaże, błękitna woda. Werdykt jest jednoznaczny: trzeba jechać.
Jeśli los rzuci was kiedyś w północne rejony Sardynii, a dokładnie na północny wschód, to pamiętajcie – Capo Testa.
Jest to najbardziej wysunięty na północ półwysep Sardynii, a 14 km. dalej rozciąga się już Korsyka. Kiedy myślę o naszym wyjeździe na Sardynię, to pierwszym wspomnieniem jest właśnie ten niezwykły krajobraz (dopiero potem przypominam sobie obrzydliwą kanapkę z ośmiornicą). Czytaliśmy przed przyjazdem, że warto pojechać na Capo Testa ze względu na psychodeliczne skały. Bardzo trafnie ujęte, te skały mają w sobie coś niepokojącego.
Dotarliśmy na miejsce po południu, kiedy słońce powoli zachodziło, przez co wszystko dookoła wydawało się jakby nierzeczywiste, skąpane w ciepłych barwach gasnącego słońca. Do tego byliśmy tam zupełnie sami, tylko my i ryk morza. Bajka, po prostu bajka.

Jest nawet latarnia morska:
Myślę, że spokojnie można spędzić tam cały dzień, bo teren jest dość rozległy, w skałach znajdują się też groty, do których można zajrzeć. Niektórzy podjęli słuszną i w pełni zrozumiałą decyzję o biwaku w tych pięknych okolicznościach przyrody:
I gdy słońce zachodzi też jest pięknie:
Cała północna Sardynia pełna jest urokliwych zakątków i wspaniałych krajobrazów, jednak półwysep Capo Testa to mój prywatny numer 1 tego wyjazdu. Myślę, że skalny jegomość się ze mną zgadza.