Ostateczna decyzja o wyjeździe do Kazachstanu zapadła niedługo po tym, kiedy zobaczyłam w internecie zdjęcia Kanionu Szaryńskiego. Krótki przegląd internetów pod kątem innych kazachskich atrakcji wykazał, że zapuszczając się w tamte rejony, koniecznie trzeba odwiedzić też jeziora Kaindy i Kolsai. Zapraszam do wspólnego mozołu w pięknym zakątku świata!
Czytaj dalej „Kazachski trójpak, czyli Kanion Szaryński, jeziora Kolsai i Kaindy”Tag: błoto
Główny Szlak Beskidzki w stylu mozolnym, część 2: Jaworzyna Krynicka – Wołosate
Druga (i ostatnia) część relacji z przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego poleca się do przeczytania! Tym razem czekają na Was perfidne pagórki Beskidu Niskiego (najpodlejszego z Beskidów), dwie burze, bieszczadzkie połoniny i to co zawsze: kryzysy, ulewy i błota! Zapraszam na wspólny spacer do czerwonej kropki w Wołosatem!
Czytaj dalej „Główny Szlak Beskidzki w stylu mozolnym, część 2: Jaworzyna Krynicka – Wołosate”
Główny Szlak Beskidzki w stylu mozolnym, część 1: Ustroń – Jaworzyna Krynicka
Zapraszam na szczegółowy opis mozołu na Głównym Szlaku Beskidzkim – dzień po dniu, krok po kroku, kryzys po kryzysie. O wszystkich ulewach, ostrych podejściach i niekończących się zejściach, a także o tłustych schroniskowych kotach spotkanych gdzieś między Ustroniem a Jaworzyną Krynicką przeczytacie poniżej!
Czytaj dalej „Główny Szlak Beskidzki w stylu mozolnym, część 1: Ustroń – Jaworzyna Krynicka”
Zew mozołu, czyli jak przejść Główny Szlak Beskidzki bez wspomagania się kondycją
Jeśli któregoś dnia na ulicy zaczepi Was człowiek i rzuci: ej, chodź ze mną na Główny Szlak Beskidzki, będzie fajnie! – nie wierzcie mu. Jeśli natomiast powie: będzie mozół, będzie ciężko, będziesz umierał – idźcie z nim, gość wie, co mówi! Zapraszam na szlak, na którym można upodlić się jak mało gdzie! O tym, jak przygotowywałam się do tego szacownego mozołu, ile razy dziennie umierałam, o kryzysach i przypływach mocy, szczytach przynoszących chwałę i tych budujących charakter przeczytacie poniżej!
Czytaj dalej „Zew mozołu, czyli jak przejść Główny Szlak Beskidzki bez wspomagania się kondycją”
Belgia: wiosenna ofensywa w Ardenach – relacja
Zapraszam na wiosenny spacer po górach, pagórkach, polach i torfowiskach w belgijskich Ardenach. Nie bójcie się, nie zmęczycie się. Najwyżej trochę się pogubimy w ardeńskich lasach, ale co to za trekking bez choć symbolicznego pobłądzenia. Gotowi?
Czytaj dalej „Belgia: wiosenna ofensywa w Ardenach – relacja”
Belgia: wiosenna ofensywa w Ardenach – informacje (nie)praktyczne
Jeśli myśleliście, że przeprowadzka do nizinnej Belgii zwolni mnie z obowiązku uskuteczniania musu mozołu, to byliście w błędzie. Przecież nawet najbardziej płaski kraj musi mieć jakiś najwyższy punkt. W przypadku Belgii jest to Signal de Botrange, całe 694 m.n.p.m. do zdobycia! Poskromiłyśmy tego olbrzyma, przedeptałyśmy 80 kilometrów ardeńskich ścieżek, wytaplałyśmy się nieco w błocie i pobłądziłyśmy w lasach. Ach, i spaliłam sobie nos, bo kto to widział, żeby w Belgii świeciło słońce?! W tym wpisie postaram się przekazać najważniejsze informacje (nie)praktyczne dotyczące naszego wyjazdu w Ardeny. Relacja z trekkingu pojawi się w następnym wpisie.
Czytaj dalej „Belgia: wiosenna ofensywa w Ardenach – informacje (nie)praktyczne”
Belgia: zimowa ofensywa w Ardenach
Możecie się śmiać i mówić, że w Belgii nie ma gór. Możecie się także ironicznie uśmiechać pod nosem, kiedy piszę o pionierskiej, polskiej, zimowej ekspedycji. Możecie nawet zaśmiewać się do rozpuku, czytając, że w trakcie naszej wyrypy osiągnęłyśmy oszałamiającą wysokość 365 m.n.p.m. Prawda jest jednak taka, że nigdy, w żadnych górach, nie zgubiłam się tak bardzo, jak w Ardenach. Wnioski są dwa: nigdy nie lekceważ przeciwnika i zawsze miej przy sobie latarkę. Zapraszam w góry!