W drugiej części najbardziej chaotycznego i subiektywnego przewodnika po Brukseli, jaki kiedykolwiek powstał, zapraszam Was do Królewskich Galerii św. Huberta, na plac Grand Sablon i do Muzeum Instrumentów Muzycznych. Z góry przepraszam za wszystkie zdjęcia czekoladek, pralinek i innych belgijskich nieprzyzwoitości, w które będzie obfitował ten wpis.
PRZECZYTAJ CZĘŚĆ 1 PRZEWODNIKA:
ZOBACZ MAPĘ BRUKSELI Z ZAZNACZONYMI MIEJSCAMI
Królewskie Galerie św. Huberta
(Galeries Royales Saint-Hubert)
i plac Agory (Place de l’Agora)
Jeśli coś ma w nazwie słowo „królewskie”, to raczej nie jest dla plebsu. Tak też jest i w tym przypadku – Królewskie Galerie są dla burżujów. Jeśli cierpicie na nadmiar gotówki albo chcecie się polansować, to dobrze trafiliście. Królewskie Galerie zapraszają!
Królewskie Galerie św. Huberta to pasaż handlowy, znajdujący się dwa (no, może trzy) kroki od słynnego Wielkiego Placu (Grand Place). Otworzył je w połowie XIX wieku król Belgii Leopold I i była to pierwsza tego typu inicjatywa w Europie.
Szklany dach Galerii ma długość 200 metrów. Galeria składa się z trzech połączonych ze sobą pasaży – Galerie du Roi, Galerie de la Reine oraz Galerie des Princes. Co tu znajdziemy? To samo, co w innych sklepach, tylko trochę droższe. Mieszczą się tu ekskluzywne butiki, sklepy z koronkami, galanterią skórzaną, teatr i kino, kawiarnie i oczywiście najważniejsze – sklepy z czekoladkami! Za oglądanie czekolady na szczęście nie trzeba płacić. Wy też nie musicie, proszę bardzo:
Pod numerem 23 mieści się sklep należący do słynnej rodziny Neuhaus, który znajduje się w tym miejscu nieprzerwanie od 1857 roku. To właśnie Jan Neuhaus w 1912 roku wymyślił i opatentował nowy rodzaj czekoladki, który nazwał praliną. Dzięki Ci Janie, to był dobry pomysł.

Jeśli znudzą Wam się czekoladki, zawsze możecie kupić sobie torebkę, ewentualnie dwie. Taki zestaw na przykład – mikroskopijna torebka za jedyne 390 euro i nieco większa, solidna torba za skromne 8500 euro. Grzech nie kupić.

Warto wspomnieć o placu Agory (Place de l’Agora), który znajduje się przy jednym z wejść do Królewskich Galerii. To przyjemne, tętniące życiem miejsce, pełne knajpek, ulicznych grajków i innych ciekawych postaci.
Na środku placu znajdziemy pomnik Charlesa Bulsa, który pod koniec XIX wieku był burmistrzem Brukseli. Buls sprzeciwiał się postępującej modernizacji miasta i dbał o zachowanie dawnego charakteru centrum, zwłaszcza okolic Wielkiego Placu. Wprowadził także obowiązek umieszczania dwujęzycznych tablic z nazwami ulic (po francuski i po flamandzku). Burmistrz został uwieczniony wraz ze swoim wiernym przyjacielem psem.
Plac Grand Sablon (Place du Grand Sablon)
i kościół Notre-Dame du Sablon
(Église Notre-Dame du Sablon)
Dzielnica Sablon to podobno jedno z bardziej elitarnych miejsc w Brukseli, ale nie bójcie się. Place du Grand Sablon jest otwarty nawet dla zwykłych śmiertelników. To sympatyczny miejski placyk, przy którym znajdziecie sklepy i restauracje, a w weekendy nawet targ staroci (w soboty od 9.00 do 18.00, w niedziele od 9.00 do 14.00).
Słowo sablon pochodzi od francuskiego sable, co oznacza piasek. W przeszłości w tym miejscu zaczynała się droga wiodąca do centrum przez piaski, stąd nazwa Place du Grand Sablon. Dookoła można podziwiać piękne domy i kamienice, na środku placu znajduje się natomiast fontanna Minerwy. Polecam kawę i ciastko w jednej z okolicznych cukierni 🙂


Przy samym placu znajduje się jeden z najpiękniejszych brukselskich kościołów – Église Notre-Dame du Sablon. W 14 wieku była to mała kaplica, do której przywieziono cudowny posąg Marii Panny pochodzący z Antwerpii. Od tego momentu do kaplicy przybywali licznie pielgrzymi, tak więc konieczne było wybudowanie większego kościoła.

W środku uwagę zwracają duże witraże (jest ich 11, każdy o wysokości 15 metrów) i rzeźbione w drewnie prezbitetrium. Są też figurki upamiętniające sprowadzenie cudownego posągu Matki Boskiej (sam posąg już nie istnieje, został porąbany przez protestantów w 16 wieku).
Muzeum Instrumentów Muzycznych
(Musée des Instruments de Musique)
zwane także „mim”
Muzeum mieści się w pięknym budynku, zbudowanym w stylu art nouveau. W środku, na powierzchni 3 000 m2, na kilku piętrach znajdziemy ponad 6 000 eksponatów z różnych krajów, kultur i epok. Najciekawszy jest sposób, w jaki zwiedza się tę ekspozycję. Przy wejściu otrzymujemy słuchawki. Przy większości instrumentów znajdziemy numer, który trzeba wstukać w nasze urządzenie, aby usłyszeć dźwięk wydawany przez dany instrument.
Na najwyższym piętrze znajduje się restauracja z miłym widokiem na miasto (no chyba że pada, wtedy jest mniej miło). Szczegółowe informacje dotyczące muzeum znajdziecie na stronie internetowej (godziny otwarcia, cennik itd.). Ja za bilet normalny płaciłam 8 euro i nie żałuję, mimo że zaliczam się raczej do ignorantów muzycznych (co oznacza, że muszę się np. chwilę zastanowić, żeby wymyślić, czy to na co patrzę to fortepian czy pianino).
W każdym razie Mus Mozołu poleca 🙂
C.D.N. (mam nadzieję)
PRZECZYTAJ CZĘŚĆ 1 PRZEWODNIKA:
ZOBACZ MAPĘ BRUKSELI Z ZAZNACZONYMI MIEJSCAMI
PRZECZYTAJ POZOSTAŁE BELGIJSKIE WPISY
Oj Brukselę bardzo chętnie bym sobie zobaczyła! Przejeżdżałam obok i żałuję, że nie miałam okazji zawitać chociaż na moment.
A katedry gotyckie zawsze wprawiają mnie w zachwyt, więc cudownie, że tutaj jedną też zaprezentowałaś – napatrzyłam się na nie we Francji a i tak stale było mi mało! 🙂
Piękne i klimatyczne miasto. Gdy tylko córka podrośnie na tyle, by zostawić ją z babcią, chętnie wybiorę się tam na weekend.
Też mam nadzieję na cdn… najlepiej do końca przyszłego tygodnia 😛 Ile czasu potrzeba na zwiedzenie MIM?
Hehe do końca przyszłego tygodnia może być ciężko, bo Maroko wzywa 😛 A w muzeum możesz siedzieć i cały dzień, ale wg mnie godzina starczy, żeby co nieco zobaczyć bez biegania z wywieszonym językiem 😉