Tatry: Czerwona Ławka bez miejsc siedzących

_images_lez_po_drabince1

Ani to czerwone, ani ławki specjalnie nie przypomina… Legendy na jej temat krążą niesamowite: że okrutna ekspozycja, długie łańcuchy, najtrudniejszy słowacki szlak i w ogóle jeden wielki dramat. Wiadomo, że ocena trudności szlaku jest bardzo subiektywna, ale chyba jednak nie jest aż tak źle.

Mimo wszystko muszę uczciwie przyznać, że wcale się tam nie rwałam. To nie ja wybrałam ten szlak i pewnie sama bym się na niego nie zdecydowała (mi się chciało na Kościelec), ale moja nieustępliwa ekipa, zwana roboczo Blue Teamem, wymyśliła że Czerwona Ławka & Rysy to idealny pomysł na weekend w Tatrach. Cóż było robić, chodźmy na tę mityczną ławkę i sprawdźmy, jak tam jest.

Ruszamy z Starego Smokowca, o 6.30 jesteśmy przy dolnej stacji kolejki na Hrebienok (po naszemu: Siodełko), znajdujemy zielony szlak i rozpoczynamy łagodną, godzinną rozgrzewkę. Podziwiamy Łomnicę i już teraz wiemy, że trafiła nam się pogoda za milion dolarów!

łomnica

Po godzinie osiągamy pierwszy sukces – Hrebienok. Męczymy przy okazji niedźwiedzia Kubę, który ze stoickim spokojem znosi nasze fantazyjne sesje zdjęciowe na tle Łomnicy.

Mijamy schronisko Bilikova Chata położone na wysokości 1255 m.n.p.m.

Bilikova Chata

Zielony szlak wkrótce doprowadza nas do Wodospadów Zimnej Wody (Studenovodské vodopády), czyli zespołu niedużych, ale za to bardzo urokliwych wodospadów w Dolinie Zimnej Wody. Docieramy tam dość wcześnie, mamy więc szansę rzeczywiście oglądać wodospady, a nie dzikie rzesze turystów.

Na razie trasa nie nastręcza większych trudności, wiedzie dość łagodnie pod górę. Tak naprawdę dopiero się rozbudzamy. Na Polanie Staroleśnej wkraczamy na krótki odcinek Tatrzańskiej Magistrali – popularnego, najdłuższego szlaku tatrzańskiego, liczącego ponad 70 km.

staroleśna polana

Przekraczamy potok Mała Zimna Woda i ku naszej radości, spotykamy pierwszy łańcuch na trasie! Służy on chyba bardziej do dekoracji, no ale zdjęcie zrobić trzeba…

W drodze na Czerwoną Ławkę mija się kilka schronisk (zależy oczywiście, jaki wariant trasy się wybierze, ale generalnie schronisk jest pod dostatkiem). Zostawiamy po prawej stronie schronisko Zamkowskiego (Zamkovského chata), gdyż chcemy wykorzystać przypływ mocy i pniemy się w górę Doliną Małej Zimnej Wody.

schronisko Zamkowskiego

Przez jakiś czas szlak wiedzie przez las, ale kiedy ustępuje on miejsca kosodrzewinie, zaczyna robić się naprawdę bardzo tatrzańsko.

abc

Żarty powoli się kończą i jest coraz bardziej stromo. Pora przejść na tryb musu mozołu 🙂 Kiedy zaczynam swoją małą, prywatną walkę o każdy kolejny oddech i wreszcie czuję, że jestem w górach, spotykamy radosnego nosicza, który taszczy do schroniska ładunek ważący na oko jakieś pół tony. Takich nosiczy (zwanych przez nasz nosicielami) będziemy mijać jeszcze kilku na trasie. Trudno stwierdzić, czy bardziej nas to motywowało (jak on daje radę, to i ja dam!), czy może jednak podłamywało (matko z ojcem, ledwo dyszę, a on niesie pół schroniska na plecach!). Rekordzista wniósł podobno do schroniska Zamkowskiego ładunek o wadze ponad 200 kg.

nosicz

Kto mnie znajdzie na zdjęciu poniżej? 🙂

e
fot. Aga N.
d
fot. Aga N.

Dobijamy w końcu do Doliny Pięciu Stawów Spiskich, gdzie robimy dłuższą przerwę. Dotarcie tu ze Starego Smokowca zajęło nam ok. 3,5 godziny. Rozglądamy się po okolicy i podziwiamy otaczające nas szczyty, desperacko próbując odgadnąć, na co patrzymy. Taki uroczy Durny Szczyt na przykład, zawsze miałam do niego słabość, bo tak pięknie się nazywa (to ten największy po prawej).

Durny szczyt

Na granicy Doliny Pięciu Stawów Spiskich i Doliny Małej Zimnej Wody znajduje się słynna Terinka, czyli schronisko Téryego  – najwyżej położone schronisko tatrzańskie czynne cały rok (2015 m.n.p.m.). Może i warunki schroniskowe są spartańskie, za to jakie otoczenie!

terinka

Nieubłaganie zbliżamy się do miejsca naszego przeznaczenia, czyli do Czerwonej Ławki. Cóż to w ogóle za twór? Czerwona Ławka to przełęcz pomiędzy Małym Lodowym Szczytem a Spągą. Słowacka wersja nazwy to Priečne sedlo, a więc Poprzeczna przełęcz. Polska nazwa jest związana z kolorem skał poniżej przełęczy, jednak muszę przyznać, że niczego czerwonego tam nie widziałam. No dobrze, ale jak to wygląda?

ławka
fot. Aga N.

I jeszcze making of:

making of
Schodzimy delikatnie w dół, w końcu dochodzimy do pierwszych łańcuchów i teraz nie ma już odwrotu.

Wiszenie na łańcuchu w najmniejszym stopniu nie zwalnia nas z obowiązku doskonalenia umiejętności robienia selfie. W każdych warunkach.

Zawsze ciężko jest mi ocenić, jak długo trwa odcinek z łańcuchami. Niestety w przypływie euforii połączonej ze strachem zapomniałam spojrzeć na zegarek, ale obstawiałabym, że nasza zabawa trwała mniej niż pół godziny. Choć mogę się mylić 🙂 Jednym z bardziej ekscytujących miejsc w  drodze na Ławkę jest drabinka z klamer. Moim zdaniem na zdjęciach wygląda ona dużo bardziej dramatycznie niż w rzeczywistości, choć nie ukrywam, że gdzieś tam znienacka zawitała mi w głowie myśl „co ja tu właściwe robię?!”. Szybko jednak odpowiedziałam sobie, że przecież lezę na Ławkę i wszystko jest w porządku.

W zasadzie to klamerek jest więcej, ale nie trzeba się ich bać, bo się przydają 🙂

W końcu w komplecie meldujemy się na Czerwonej Ławce, ale nie ma czasu ani miejsca na żadne triumfy. Miejsca jest tak mało, że z trudnością mieścimy się we 3, dodatkowo za plecami mamy silną grupę pościgową. Strzelamy kilka fotek, podziwiamy Łomnicę i Durny Szczyt, bo to jedyne, co jesteśmy w stanie rozpoznać i schodzimy na drugą stronę, do Doliny Staroleśnej.

na Ławce

A tu czekają na nas takie widoki:

zejście z Ławkizejście z Ławki 2

Zejście nie nastręcza już poważniejszych trudności (poza krótkim odcinkiem zaraz pod przełęczą). Drepczemy po kamieniach, mijamy Siwe Stawy i wypatrujemy kolejnego schroniska – Zbójnickiej Chaty. Zanim tam docieramy, dajemy jeszcze upust radości po zdobyciu przełęczy.

W schronisku przypominamy sobie, że jesteśmy jednak głodne. Zajadamy zupę i ruszamy Doliną Staroleśną, szlakiem niebieskim w dół.

Jesteśmy już nieźle zmęczone, ale kiedy mijamy kolejnych nosiczy, musimy trzymać fason.

Pochodzimy wreszcie do Hrebienoka, gdzie rano rozpoczęła się nasza wędrówka. Plan został zrealizowany w 100 procentach 🙂 Jesteśmy oczywiście umordowane jak zwierzęta (to było główne założenie wyjazdu), ale jednocześnie czujemy dużą satysfakcję, bo dałyśmy radę!

bułka z masłem

Szczegóły dotyczące naszej trasy można znaleźć tu: https://mapa-turystyczna.pl/route/r7t8. Według mapy przejście powinno zająć ponad 11 godzin, my zaczęłyśmy o 6.30, a ok. 17.30 byłyśmy z powrotem w Smokowcu. Co do sumy podejść, to powiedziałabym, że było tego mniej, ale nie spieram się 🙂

No i jak to jest z tą Ławką – trudno czy nietrudno? Bo że warto, to nie mam wątpliwości 🙂

ławka 33

4 myśli na temat “Tatry: Czerwona Ławka bez miejsc siedzących

  1. Fajnie się czytało, miałem ochotę się tam wybrać, ale jak dotarłem do klamerek to już nie jestem taki pewien.
    Tatry to jednak nie takie proste górki. Ale warto się na słowacką stronę wybrać, choćby z racji na możliwość zobaczenia nosiczów.

  2. super wpis,wybieramy się z mężem tego lata,nie boję się łańcuchów ani klamer ani też nie mamy lęku wysokości jednak czuję trochę strach przed tym szlakiem bo czytałam ,że w niektórych miejscach jest mało miejsca na nogi a ekspozycja spora a łańcuchy są za długie -czy to prawda? Poza tym w tym roku 16.06.2018 był tam mój syna i dwa ciągi łańcuchów miały zerwana kotwę i były jeszcze dłuższe niż normalnie więc syn ich się w ogóle nie trzymał…bał się ,że się zerwą-martwi mnie stan techniczny tych sztucznych ułatwień…gratuluje super wycieczki-wiem ze to było 2 lata temu i pewnie do tej pory zrobiliście już o wiele więcej ;-)pozdrawiam Beata

    1. Ja na Ławce byłam już jakiś czas temu, ale nie przypominam sobie jakichś wielkich problemów. Nie pamiętam, żeby łańcuchy były za długie. 2 lata temu łańcuchy i klamry były w dobrym stanie :)Jeśli masz już jakieś obycie z ekspozycją i łańcuchami to pewnie i na Ławce sobie poradzisz. Powodzenia! 🙂

Leave a Reply