Pierwsze w Europie uzdrowisko, pierwsze na świecie kasyno – belgijskie Spa wie, jak się reklamować. Jeśli nie przekonuje was wizyta w łaźni tureckiej ani kąpiel torfowa, być może chętnie poszperacie wśród staroci na pchlim targu. A jeżeli i to was nie kręci, to zawsze można popatrzeć jak kręcą się samochody na torze wyścigowym Circuit de Spa-Francorchamps. Skryte między ardeńskimi pagórkami Spa serdecznie zaprasza!
O spa – wylęgarniach piękna – słyszeli chyba wszyscy. Masaże, drenaże, kąpiele w dziwnych płynach to standardowa oferta salonów spa. A czy wiecie, że termin spa pochodzi od niepozornego, belgijskiego miasteczka położonego blisko niemieckiej granicy?
Spa – Pierwsze uzdrowisko w Europie
Spa było uzdrowiskiem już od XIV wieku. Kiedyś odwiedzali je znani i (w pewnych kręgach) lubiani – m.in. król Anglii Henryk VIII, Victor Hugo i Aleksander Dumas. W Spa dobrze było „bywać”, a mówiąc językiem bardziej współczesnym – lansować się. Miasteczko zapracowało sobie nawet na tytuł „kawiarni Europy”. W połowie XIX wieku dobra passa jednak przeminęła i dziś, mimo że to naprawdę miłe miejsce, to po dawnym splendorze pozostały już raczej wspomnienia.
Szczerze? Według mnie polskie uzdrowiska biją Spa na głowę. I już.



W niedzielne, okrutnie zimne i szare przedpołudnie, życie skupiało się wokół pchlego targu, który rozłożył się pod dachem, w miłych galeriach w centrum miasteczka. Pchli targ oferował to, co zawsze – wszelkie starocia, rękodzieło, stare gazety, płyty i co tylko dusza zapragnie.
Na wzniesieniu zaraz obok parku znajdują się termy – Thermes de Spa. Można dostać się do nich kolejką, ale to bardzo niemozolne rozwiązanie, dlatego urządziliśmy sobie krótki spacer pod górę. Analiza oferty, a przede wszystkim cennika tego przybytku, utwierdziła nas w przekonaniu, że spa w Spa nas nie interesuje. Tego dnia mieliśmy inne priorytety…






Kasyno w Spa
Jak rozbić bank? To bardzo proste!
1. Idź po raz pierwszy w życiu do kasyna. Najlepiej do najstarszego na świecie kasyna w belgijskim Spa.
2. Bądź ignorantem. Nie znaj zasad gry, nie ogarniaj, bądź zagubiony.
3. Podejdź do losowo wybranego automatu, wrzuć kilka marnych euro i naciskaj po kolei wszystkie przyciski. W żadnym wypadku nie próbuj stosować przemyślanej strategii.
4. Wygraj 2 centy i czuj się jakbyś wygrał świat.
Proste, prawda? Wizyta w kasynie była (poza odwiedzeniem toru wyścigowego) główną atrakcją, dla której przyjechaliśmy do Spa. Mieliśmy co prawda pewne wątpliwości co do tego, czy w ogóle zostaniemy wpuszczeni do środka – mówiąc wprost, czy jesteśmy godni z naszym mozołem przekroczyć zacne progi pierwszego na świecie kasyna, ale okazało się, że godzien jest każdy, zwłaszcza, jeśli zostawia tam pieniądze. Pokornie poddaliśmy się więc procedurze, okazaliśmy dowody, wypełniliśmy krótki kwestionariusz, nasze twarze zostały sfotografowane, a potem pochłonął nas zew ryzyka, hazardu i przygody!




Tor Spa-Francorchamps
Właściwie to ten tor nie znajduje się w samym Spa, a w miejscowości Stavelot, ale to nieistotny szczegół. Wizytę na torze polecam nawet tym niespecjalnie zainteresowanym sportami motorowymi. Ja się do nich zaliczam, a jednak mi się podobało.
Tor słynie głównie z tego, że co roku w połowie sierpnia odbywa się tam GP Belgii Formuły 1. Znawcy twierdzą, że tor Spa – Francorchamps jest jednym z najbardziej wymagających, a to ze względu na duże przewyższenia. Dodatkowo belgijska aura nie ułatwia kierowcom zmagań – czasem na jednym odcinku trasy świeci słońce, a za zakrętem pada deszcz. Cóż, Belgia. Tor Spa-Francorchamps zbudowano w 1921 roku. GP Belgii zorganizowano tu po raz pierwszy w 1925 roku. Jedno okrążenie ma 7 kilometrów, a w trakcie wyścigu F1 kierowcy kręcą się w kółko aż 44 razy.
Jeśli chcielibyście zobaczyć tor wyścigowy „od kuchni”, zajrzeć do padoków, press roomu, centrum dowodzenia (czy jak tam nazywa się to pomieszczenie, w którym siedzą ważni ludzie i obserwują przebieg wyścigu na milionach ekranów), to między 16 marca a 14 listopada, za jedyne 9,50 euro tor w Spa otwiera przed wami swoje podwoje 🙂 Szczegóły na stronie internetowej: http://www.spa-francorchamps.be/en






W pakiecie dorzucam także możliwość usłyszenia ryku silnika! Żałujcie, że nie możecie poczuć także przenikliwego zimna i wściekłego wiatru, które tego dnia królowały w Spa i okolicach. Było naprawdę mroźnie, wierzcie.
Blichtru w Spa nie stwierdziłam, miasteczku trudno odmówić uroku, ale na kolana jednak nie powala. Zdecydowanie polecam za to wizytę na torze wyścigowym. No i koniecznie spróbujcie szczęścia w kasynie. Nawet dla 2 centów – nie mam wątpliwości, że było warto! 🙂